Szantaż, groźby i próby zastraszania. Konflikt wokół pensjonatu w Moryniu

KTO TU JEST WINNY?

Konflikt właściciela obiektu z dzierżawcą posesji w Moryniu. W tle groźby, szantaże i brutalne metody pozbycia się wynajmującej. 20 mężczyzn wtargnęło na posesję i zażądało opuszczenia lokalu. Warunek był jeden: grupa opuści obiekt, jeśli wynajmująca zapłaci ponad 2 miliony złotych i odkupi budynek wraz z działką. Interweniowała policja.

Do dramatyczny scen doszło minionej środy. Na teren obiektu, który dzierżawi Ewelina Bednarz, wtargnęła grupa dobrze zbudowanych mężczyzn. Kobieta prowadzi biznes od 2015 roku. W pensjonacie nad jeziorem w Moryniu organizuje imprezy okolicznościowe, głównie wesela. To miejsce jest także jej domem, tutaj mieszka. Problem zaczął się, kiedy poprzedni właściciel posesji sprzedał budynek wraz z działką.

– Po jakimś 1,5 roku pan z Bydgoszczy miał jakieś problemy finansowe i firma z Wrocławia, która zajmuje się skupowaniem wierzytelności, wykupiła jego wierzytelność w postaci długu i została właścicielem obiektu – opisuje Ewelina Bednarz, dzierżawca pensjonatu w Moryniu.

Kobieta — mając już podpisane umowy na organizację wesel — zmuszona była do podpisania umowy najmu z nową firmą.
– Byłam szantażowana przez 2 lata, fundusz chciał ode mnie wpłaty coraz większe. Była umowa, zmienił umowę na kolejną podczas trwania umowy, zażyczyli sobie nowej umowy – podaje Ewelina Bednarz.

Jednak prawdziwy horror zaczął się kilka dni temu.
– Brama była otwarta, przyjechało 4-5 samochodów, wszyscy w tych białych koszulkach, weszli tu i my się przestraszyłyśmy. Oni tu wszędzie chodzili, nawet do sklepu nie mogłam iść – podała Tatiana Petryszyn, pracownica Eweliny Bednarz.

VIDEO

– Na obiekt przyjechała pani, pracownik funduszu, z grupą uzbrojonych panów. Nie wiem, ilu ich było, 20? Bez nakazu sądowego. Chodzili za mną cały czas, nie mogłam nawet do toalety iść – powiedziała Ewelina Bednarz, dzierżawca pensjonatu w Moryniu.

Na miejsce wezwano policję.
– Doszło do konfliktu, jest to konflikt między właścicielem a najemcą, który polega na tym, że jedna i druga strona rości sobie prawa do lokalu – przekazał asp. Jakub Kuźmiński z Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie.

Na ten moment sprawa prowadzona jest pod kątem naruszenia miru domowego. Po interwencji policji mężczyźni opuścili obiekt.

– Przede wszystkim byli tam po to, żeby nie dopuścić do zakłócenia porządku publicznego oraz żeby ten konflikt się nie zaognił jeszcze bardziej – poinformował asp. Jakub Kuźmiński z Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie.

Nieoficjalnie wiadomo, że właściciel ma kupców na obiekt w Moryniu. I chce jak najszybciej pozbyć się wynajmującej.
– Nie udostępniamy swoich wizerunków, a po drugie właściciel będzie komentował – powiedział jeden z osiłków.

Przedstawiciele właściciela posesji nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami TVP3 Szczecin.
– Nie będziemy komentować ani udzielać żadnych informacji – podała przedstawicielka właściciela.

Najemczyni skierowała sprawę do sądu. Grupa 20 mężczyzn pozostała na miejscu, przez ostatnie dwie doby panowie krążyli tuż za bramą obiektu.

Źródło:

TVP3 Szczecin